niedziela, 9 października 2016

Rozdział 4

Em POV*
Ostatnie zachowanie Zayna tak mnie dobiło, że chciałam zostać sama. Nie wychodziłam z domu, nie chciałam z nikim rozmawiać, więc nawet nie odbierałam telefonu, gdy dzwoniła Alex czy w ostateczności Lucas. Słowa Zayna nie powinny mnie ranić ani wywoływać jakiekolwiek uczucia, a wbrew mojej woli to robią. Zabolało mnie nazwanie mnie suką i dosłowne zdarcie ze mnie ubrań.
-Wiedziałem, że coś jest nie tak, jeżeli nie odbierasz od Alex-warknął Lucas, chodząc po pokoju. Spodziewałam się negatywnych odczuć chłopaka, co do mojej znajomości z Zaynem, ale nigdy bym nie powiedziała, że będzie na mnie zły w takim stopniu.
-Nic mi nie zrobił-westchnęłam.
-Nic?! A na następny raz Ci zrobi i wtedy będzie za późno.
-Przestań na mnie krzyczeć, dobra?-przerwałam mu.-Myślisz, że chcę go oglądać, po tym co zrobił? Nie chcę! Ale jednocześnie chcę, żeby tu przyszedł i mnie do cholery przeprosił. Normalnie, a nie rzucił głupie ''sorry''.
-Zerwij z nim kontakt-zasugerował rozkazującym tonem, który mi się nie podobał.
-Nie da się-odparłam równie szybko.
-Da, ale tego nie chcesz-sprostował, patrząc na mnie.
Przeniosłam błagalne spojrzenie na Alex, która leżała obok mnie i patrzyła na sufit, gdy ta nawet nie zareagowała. Szturchnęłam jej nogę, by się ocknęła, przez co spojrzała z wyrzutem w moją stronę.
-Pomożesz mi? Czy jednak jestem sama przeciwko niemu?
-A co mam Ci powiedzieć? Że Twoje upodobania w chłopakach doprowadzają do tego, że cierpisz?
-Dzięki-warknęłam, słysząc te słowa, jednak nim zdążyłam zejść z łóżka, dziewczyna złapała mnie za rękę i zatrzymała.-Zostaw mnie.
-Jezus, Em. Nie obrażaj się. Nie umiem nic powiedzieć, dobra? Zrobił co zrobił, ale z drugiej strony nic Ci się nie stało. Znasz go najlepiej z naszej trójki, sama musisz wiedzieć, czy posunąłby się za daleko.
-Nie znam go wcale.
-Ale mówiłaś, że Ci go brakowało, gdy...
-Co?!-Lucas spojrzał na mnie, marszcząc brwi.-Brakowało Ci go?
-No i co z tego. Jak mi nie rozkazuje, to nie jest aż taki zły.
Chłopak mimo że chciał mi coś odpowiedzieć, powstrzymał się i odwrócił, stając do mnie plecami. W pokoju nastała taka cisza, że szło usłyszeć, jak wskazówka zegara przesuwa się po jego tarczy. Wolałabym porozmawiać z samą Alex, bo Lucas ma zdecydowanie inne poglądy na wszystko, a ostatnio zaczyna się dziwnie zachowywać.
-Czemu nam nie powiedziałaś, że on tu przyjedzie?-mruknął, stojąc przy oknie.
-Jak to przyjedzie?!-zerwałam się z łóżka i podbiegłam do okna.-Nawet nie wiedziałam, że to zrobi. Znaczy się, pytał się, czy może przyjść, ale to było dwa dni temu, więc myślałam, że sobie darował-zaczęłam nerwowo tłumaczyć, aż w końcu w nerwach zbiegłam na dół i nim Zayn zdążył zadzwonić, otwarłam drzwi.
-Hej-uśmiechnął się.
-Co Ty tu robisz?
-Jesteś zdenerwowana-zaznaczył.-Coś się stało?
-Nie odpowiedziałeś mi na pytanie.
-Pytałem, czy mogę przyjść. Chcę porozmawiać.
Chłopak przeszedł obok mnie, wchodząc w głąb domu, a ja nie umiałam go z niego wywalić. Zayn jakby był u siebie, zawiesił kurtkę na haczyk i spojrzał na hol. Ja za to czułam się coraz gorzej, myśląc o tym, że Zayn ostatnio uderzył Lucasa, a teraz prawdopodobnie znowu go zobaczy i to w moim domu.
-Może byśmy poszli do pokoju...
-Nie!
-Nie?-chłopak uniósł brwi, śmiejąc się pod nosem.-Dziwnie się zachowujesz, albo coś ukrywasz-dodał, po czym kiwnął rękę, bym pierwsza poszła na górę.
-Ale obiecaj, że nic nie zrobisz. Proszę.
-Postaram się-rzucił krótko, po czym przepuścił mnie pierwszą.
Weszłam do pokoju, pierwsze spojrzenie rzucając w stronę Lucasa, po czym od razu odwróciłam się w stronę Zayna. Nie był zadowolony, był zły, ale gdy na niego spojrzałam, momentalnie zmienił swoje nastawienie i podszedł do Alex.
-Zayn-uśmiechnął się w stronę dziewczyny.
-Alex-oddała uśmiech, podając mu rękę.
Lucas nadal stał przy oknie, patrząc na nas, a ja cieszyłam się, że Zayn udaje, że go nie widzi, bo nie chciałabym, by znowu go uderzył. Szatyn zaczął rozmowę z Alex, co jakiś czas na mnie spoglądając. On na serio nie toleruje Lucasa w mojej obecności.
-To my już pójdziemy-Alex wstała i wymownie spojrzała na Lucasa.
-Ja mam czas.
-Nie masz-mruknęła, popychając go w stronę drzwi.
Chłopak nawet nie próbował się ze mną pożegnać, tylko rzucił krótkie ''pa'' i wyszedł. Gdy i Alex opuściła pokój, poczułam się niezręcznie, zostając sam na sam z Zaynem. Dosłownie za każdym razem jak go widzę, przypomina mi się nasz pocałunek i zaczynam od środka wariować.
-Nic Cię nie boli?
-Zależy w jakim sensie. Fizycznie jest dobrze.
-Em, wiesz, że nie chciałem Cię skrzywdzić, prawda?
-Ja już nic nie wiem-westchnęłam.-Najchętniej bym Ci teraz przywaliła, ale z drugiej strony...
-Przepraszam, że się zaćpałem i Cię wystraszyłem. Wcale mi nie zależy na tym, byś się mnie bała. Masz po prostu się ciągle nie stawiać-odparł w końcu.
-Jak mam się nie stawiać, skoro mnie nie szanujesz?!
-Jakbym Cię nie szanował, to bym już dawno zrobił z Tobą, co chcę-mruknął.
-Uważaj, bo by Ci się udało-zaśmiałam się, wstając.
Zayn ruszył zaraz za mną, nie odstępując mnie na krok, przez co po chwili znaleźliśmy się w kuchni.
-Ile razy mam jeszcze przeprosić, żebyś odpuściła?
-Nie pomoże Ci to, może polepsza sytuację, ale nie pomaga. Chciałam dać Ci szansę, pozwolić się
choć trochę zbliżyć, ale to zrąbałeś w ciągu jednego wieczoru. Przez Ciebie mam przed oczami wszystko, co robił mój były.
-Wiem, że zepsułem wszystko, ale nie chciałem tego-podniósł głos.
-Widzisz? Teraz znowu chcesz mnie zastraszyć-uśmiechnęłam się sarkastycznie.
Wyjęłam z lodówki sok, żeby się napić, jednak nim zdążyłam cokolwiek zrobić, Zayn zabrał kartonik i odstawił na bok. Spojrzałam na niego wkurzona, po czym wzięłam z powrotem swoją własność.
-Możesz się skupić na rozmowie?
-To już nie jest rozmowa. Skończyłam z Tobą rozmawiać.
-Raz mówisz, że chcesz dać mi szansę, a później na mnie warczysz!
-Straciłeś ją-rzuciłam krótko.-Ale mam jeszcze jedno pytanie. Wszyscy naokoło mówią o jakiejś zasadzie, a ja nie wiem, o co chodzi. Oświecisz mnie?-uśmiechnęłam się.
-Nie.
-Mhmm, tym bardziej chcę wiedzieć. Pochwal się. Nie wiem, byłam zakładem? Jak mnie przelecisz, to coś wygrasz? Może chcesz wyciągnąć pieniądze od mojego ojca?
-Em, zamknij tą małą, pyskatą mordę-syknął.-Mam wyjebane na pieniądze, nie ma żadnego zakładu, a ja do jasnej cholery chcę Cię mieć tylko dla siebie-dodał, po czym wziął wdech.
-Wiec odpowiedz na pytanie.
-Sama się o to prosiłaś. Jesteś moją dziewczyną, ale na co dzień i tylko od głupich czułości. Jednocześnie mogę zaliczać tyle dziewczyn, ile sobie zapragnę-spojrzałam na niego, nie dowierzając w to, co mówi i w krótkiej chwili wzięłam zamach, by go spoliczkować.-I skąd ta agresja, co? Poszłabyś ze mną do łóżka? Nie. A ja też chcę coś mieć z życia.
-Skoro seks jest dla Ciebie taki ważny, to możesz się tu nie pokazywać. Nie szukam chłopaka, który będzie latał za mną i udawał miłość, by na koniec dnia zaliczyć inną-odparłam.
-Myślisz, że ja się pytam o zdanie? Tak było, jest i będzie.
-W tej chwili pogrzebałeś swoje szanse do końca. Wyjdź stąd.
-Nie-zaprotestował.
-Wyjdź!-krzyknęłam, po czym specjalnie poszłam do holu i otwarłam drzwi.-Nikt nie będzie mnie tak traktował. Jesteście obaj tacy sami-powiedziałam z myślą o Nathanie, jednak Zayn posłał mi pytające spojrzenie, po czym złapał kurtkę i ją na siebie narzucił.
-Powiem krótko. Będziesz ze mną i przestaniesz się buntować, albo odegram się na Lucasie i dopilnuję, żeby każdy Twój problem, który teraz Cię męczy, stał się jeszcze gorszy.
-Jesteś cholernym dupkiem-szepnęłam.-I z Tobą nie będę!
-To pożegnaj się z Lucasem. Masz czas do końca dnia. Moja propozycja, albo ten frajer ucierpi. Możesz sobie wybierać-powiedział, po czym z uśmiechem wymalowanym na twarzy, wyszedł.
Trzasnęłam drzwiami z całej siły, chcąc rozładować swoje emocje, jednak nie pomogło. Smutna, a może bardziej rozczarowana wróciłam do kuchni i odłożyłam sok do lodówki. Odechciało mi się czegokolwiek. Zayn za każdym razem wszystko psuje. Nienawidzę jego pewności siebie i tego chamstwa. Wybiorę Zayna, to Lucasowi nic się nie stanie, jednak ja będę musiała męczyć się z chłopakiem. Powiem, że nie chcę z nim być, to i tak mi nie odpuści, a jednocześnie zrobi coś Lucasowi. Tu nie ma najmniejszego wyboru.
Czas minął mi zdecydowanie za szybko i zmarnowałam go na myślenie o słowach Zayna. Miałam czas do końca dnia, a z tego czasu nie zostało już w sumie nic. Wzięłam telefon do ręki i wybrałam numer Zayna, wahając się do samego końca nad tym, co mam mu powiedzieć. Nienawidzę tego człowieka coraz bardziej.
-I jak?
-Będę tą Twoją zasraną dziewczyną.
-Cieszę się-odparł.-Czyli mogę Cię w najbliższym czasie gdzieś zabrać.
-Nigdzie z Tobą nie pojadę. Jedyne gdzie możesz mnie zobaczyć, to w moim domu pod nieobecność rodziców czy kogokolwiek-odpowiedziałam, powoli chodząc po pokoju.
-Skoro tak wolisz.
-Nic nie wolę. Już mi nawet przeszło to głupie zauroczenie po naszym pocałunku. Nienawidzę Cię, Zayn-wyrzuciłam z siebie, wiedząc, że chłopak w tej chwili nic mi nie zrobi.
-Przyzwyczaisz się, skarbie, ale teraz muszę kończyć-odparł.-Do zobaczenia.
Bez słowa się rozłączyła, po czym rzuciłam telefon na szafkę, przez co się z niej ześlizgnął i upadł na podłogę. Miałam to gdzieś. Wszystko było mi obojętne, bo nie miałam już swojego miejsca w tym zasranym mieście. Powoli wali się wszystko dookoła mnie, a ja nie umiem nic z tym zrobić.
Mimo że zaczynało się już ściemniać, wyszłam na dwór, żeby się przejść. Dawno nie byłam dłuższą chwilę na świeżym powietrzu, nie mówiąc już o bieganiu, które zawsze pozwalało mi trochę odsunąć złe myśli na bok. Spokojnie szłam jedną ze ścieżek w parku, jednak nadal wszystko krążyło naokoło Malika. Może z Zaynem faktycznie nie będzie tak źle i teraz będzie zachowywał się inaczej, ale z drugiej strony nie wierzę w takie zmiany z dnia na dzień. Wcisnęłam ręce w kieszenie, patrząc przed siebie, gdy usłyszałam, jak ktoś krzyczy moje imię. Momentalnie się spięłam, wiedząc, że głos który słyszę, jest idealnie ten sam, co osoby której nie chciałam spotkać.
-Em? Nie sądziłem, że Cię tu zobaczę.
-Miałeś wrócić później-uśmiechnęłam się słabo.
-Wiem, ale na szczęście udało się szybciej. Co tam u Ciebie?
-Jak zawsze. Co chwila coś się dzieje-wzdrygnęłam ramionami, starając się nie wdawać w dłuższą rozmowę. W tym celu odwróciłam się i postanowiłam iść dalej, jednak chłopak ruszył za mną.
-Em czekaj. Wiem, jak wyglądało nasze rozstanie, ale chciałbym Cię przeprosić-powiedział, łapiąc moją rękę. Pociągnęłam ją z powrotem do siebie, cofając się.-Przepraszam za to, co Ci robiłem, ale byłem jeszcze głupi.
-Nie wierzę Ci-warknęłam, przez co Nathan gwałtownie złapał moją rękę po raz kolejny i zatrzymał w miejscu.-Puść mnie. Nie chcę Cię widzieć.
-Przestań się zapierać...-chłopak wyciągnął drugą rękę z kieszeni, jednocześnie upuszczając małą paczkę, po którą szybko się schylił.-Nadal bierzesz?-spytał niepewnie.
-Nie. Skończyłam z tym już dawno, zaraz po tym jak mnie w to wciągnąłeś-zaakcentowałam ostatnie słowo, przenosząc ciężar na drugą nogę.-Jeszcze coś chcesz?
-Odprowadzić Cię do domu. Proszę.
Westchnęłam, przewracając oczami i ruszyłam przed siebie. Mimo że szedł w milczeniu, ciągle denerwowała mnie jego obecność, choć w małym stopniu czułam, że nie jest mi wcale obojętne, że wrócił do miasta. Może i mnie skrzywdził, ale przecież nie wymarzę tego, co z nim przeżyłam i jakim uczuciem go obdarzałam. Gdy w końcu doszłam do domu, spojrzałam na niego i uniosłam brwi.
-Dlaczego sobie nie idziesz?
-Czekam, aż wejdziesz.
-Nie muszę być kontrolowana-zaśmiałam się, na co i on się uśmiechnął.-Ymm dałbyś mi jednak trochę...no wiesz-chłopak spojrzał na mnie zdziwiony, jednak po chwili włożył rękę do kieszeni i podał mi małą folijkę.-Dzięki.
-Jak zawsze do usług. To do zobaczenia.
Kiwnęłam głową, po czym odwróciłam się i weszłam do domu. Mama siedziała w salonie, oglądając jakiś film, a Toby siedział w swoim pokoju, grając w kolejną bezsensowną grę. Szybko znalazłam się w swoim pokoju, gdzie zgasiłam światło i położyłam się do łóżka, wcześniej chowając narkotyki, które pożyczyłam od Nathana. Skoro raz z tego wyszłam, to i teraz jakby co się uda. Z resztą Zayn potrafi się hamować i brać bardzo rzadko, to dlaczego mi miałoby się to nie udać? 

4 komentarze:

  1. No, no Em i narkotyki? �� Tego się nie spodziewałam �� Czekam na jakąś spinę między Nathanem i Zaynem. Mam nadzieję, że nie długo następny ��

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurde dobre, Em bedzie miala trudny wybor miedzy Zaynem a Nathanem i bedzie ciekawie ^^ ale te narkotyki w sumie moga namieszac, co mnie najbardziej interesuje xd nie moge sie doczekac kolejnego, najlepiej gdybys dodala w kolejny weekend :3/Olivia

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy nastepny? Ile mozna czekac malpo?! ^^~A

    OdpowiedzUsuń