wtorek, 10 stycznia 2017

Rozdział 5

Z upływem czasu coraz bardziej żałowałam, że spotkałam się z Nathanem. Tylko i wyłącznie przez niego znowu zaczęłam ćpać, a na dodatek zaczynają wracać wspomnienia z czasów, gdy byliśmy razem. Nie mogę też zapomnieć o strachu, który towarzyszy mi przy spotkaniach z nim. Może właśnie ten strach mnie do niego ciągle przyciąga? Uśmiechnęłam się, patrząc na ścianę i zobaczyłam, jak Nathan siada naprzeciwko mnie. Nie zmienił się ani trochę. Chociażby włosy miał tak samo zmierzwione, nie mówiąc już o jego dobrze umięśnionym ciele.
-Wiesz Em, spotkaliśmy się już po raz kolejny, ale nie rozmawialiśmy jeszcze o tym, co się stało.
-Bo nie ma  o czym?-mruknęłam.
-Jest. Zachowałem się jak świnia. Nie powinienem Cię zostawiać w takim momencie, a co najważniejsze, nie powinienem Cię tak poniżyć, jak to zrobiłem.
-Mógłbyś się zamknąć! Nie chcę do tego wracać!
-Ale ja muszę, bo inaczej nigdy tego nie powiem. Przepraszam Cię za to. W czasie tego wyjazdu nieraz o Tobie myślałem i o tym...
-Nie kłam mnie-zmarszczyłam brwi, przez co i chłopak zaczął się denerwować. W momencie gdy jestem pod wypływem jakichkolwiek środków, moja odwaga znacznie wzrasta, co powoduje totalny brak samokontroli nad słowami.-Z mojej strony wygląda to tak, że starasz się mnie znowu omamić, żebym do Ciebie wróciła. Wal się-syknęłam.
-Skoro nic już ode mnie nie chcesz, to po co ciągle tu przychodzisz?-uśmiechnął się.
Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. W mojej głowie nagle zrobiła się totalna pustka, która nie wróżyła nic dobrego, przez co wstałam i skierowałam się w stronę drzwi, by wyjść z pokoju. Uciekanie od problemu-sposób Em. Bolała mnie dosłownie każda część ciała, nie mówiąc już o uczuciu, które łączyło złość i smutek. Nim zdążyłam pchnąć drzwi, ręka Nathana znowu je zatrzasnęła, co wywołało trzask.
-Sama sobie przeczysz-powiedział, a ja poczułam, że gdzieś to już poczułam. Wkurzyłam się, przez co moja ręka spotkała się z ciałem chłopaka, który nie wiedział, co właściwie chcę zrobić. Uśmiechnęłam się widząc, jak mnie puszcza, jednak jedno jego spojrzenie sprawiło, że przestałam czuć się tak pewnie. Nie pamiętałam już ani jednej miłej chwili, a widziałam każdą, która jeszcze niedawno doprowadzała mnie do łez.-Jeśli już się uspokoiłaś, to posłuchaj-mruknął, podchodząc.
-Nie, ja nie chcę znowu...
-Nic Ci już nie zrobię, obiecuję-szepnął, unosząc mój podbródek do góry. Spojrzałam prosto w oczy chłopaka, które starały się, mnie rozszyfrować.-Nadal Cię kocham, Em.
Na ułamek sekundy spuściłam wzrok na usta chłopaka, jednak po chwili się opanowałam. Co ja ze sobą robię. Spławiam Zayna, jak tylko mogę, a wracam do Nathana? Chłopak przybliżył swoją twarz do mojej i gdy nie widział zaprzeczenia z mojej strony, zrobił ten ostatni krok, łącząc nasze usta. Nathan od zawsze umiał nieziemsko całować, sprawiając, że zapominałam o wszystkim, co się dzieje dookoła. Mruknęłam sama do siebie, nie myśląc o tym, że też to słyszy, jednak i tak w tym samym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi.
-Biorę to jako odpowiedź-uśmiechnął się.
Zdezorientowana poszłam za chłopakiem na dół, nie sądząc, że osoba, którą zobaczę, będzie ostatnią osobą, której teraz chcę patrzeć w oczy. W tej samej chwili co zeszłam z ostatniego stopnia, usłyszałam niski głos, który spowodował wyrzuty sumienia. Czuję się, jakbym zdradziła Malika, mimo że nie jesteśmy razem i nigdy nie będziemy.
-Nie powinnam tego czuć, nie jestem z nim-szepnęłam do siebie, odwracając się.
-Em, co Ty tu robisz?!-podniesiony głos Zayna dotarł do moich uszu.
-Wy się znacie?-Nathan spojrzał na Zayna, który chamsko się uśmiechnął. Był zły i starał się to ukryć.
-To ta sama dziewczyna, o której Ci tyle mówiłem, ale zastanawiam się, co ona tu do cholery robi.
-Spokojnie-chłopak, odrzucił poduszki z kanapy, robiąc miejsce dla Zayna, który ciągle wbijał we mnie swoje spojrzenie.-Z Em miałem kontakt jako małe dziecko, więc pomyślałem, żeby go odnowić.
-Odnowić przez ćpanie?-warknął.-Widzę, że ona coś brała. Ostatni raz dałeś jej cokolwiek, a Ty chyba zapomniałaś, że dzisiaj miałaś być gotowa, nim przyjadę. Nie wierzę, że Cię tu znalazłem i to jeszcze pod wpływem-chłopak złapał moje policzki, by spojrzeć mi w oczy, przez co od razu strzepnęłam jego rękę.
-Nie drzyj się na mnie, głowa mnie boli.
-Nie obchodzi mnie to. Poczuj skutki swojego zachowania. Pamiętasz, co Ci obiecałem, jeśli choć raz mnie nie posłuchasz?! Miałaś być gotowa w domu!
-To zrób znowu to samo!-krzyknęłam, starając się patrzeć ciągle na Zayna.-Nie będę się z Tobą spotykała, jeśli wiem, że najpierw mówisz mi głupie i nic nie znaczące słowa, a później idziesz zaliczyć jakąś dziewczynę. Jak mam się czuć?-wyrzuciłam z siebie, omijając go.
-Em!-krzyknął na mnie, chcąc mnie zatrzymać, jednak ja nawet nie pomyślałam o tym, by się chociaż odwrócić.-Ja ją kiedyś zabiję-sfrustrowany głos Zayna rozbiegł się po domu.
Wiedziałam, że Nathan pewnie zatrzymał Malika, więc wyszłam do ogrodu, żeby się odstresować. Potrzebuję rozmowy z Alex, bo to wszystko mnie dosłownie przerasta. Zdaję sobie sprawę, że prawdopodobnie mnie zwyzywa, ale w tym momencie mi to wisi.
-Hej-rzuciłam zrezygnowana do swojego telefonu, wiedząc, że z drugiej strony jest Alex.
-Co się stało?-spytała niemal od razu.
-Zrobiłam coś, czego nie powinnam, ale nie spodziewałam się, że tak się wszystko potoczy.
-Powiem Ci, że mnie teraz zaskoczyłaś-zaśmiała się.-Mów, o co chodzi.
-Spotkałam Nathana po jego powrocie i od tamtego czasu jakbym znowu się z nim spotykała. Zaczęłam brać, ale proszę Cię, nie mów nikomu, mam to pod kontrolą. Najgorsze jest to, że dzisiaj nie pohamowałam się w porę i skończyło się na tym, że całowałam się z Nathanem. Teraz Zayn prawdopodobnie wymyśla dla mnie zemstę za to, że mnie tu znalazł.
-Czy on wie, że wy...no wiesz...
-Nie wie i niech tak zostanie-jęknęłam.
-Em, jesteś zjebana-odparła z pewnością w głosie, co mnie nie pocieszyło.
-A może coś więcej?
-Wiesz dobrze, że nienawidzę Nathana za to, co zrobił. Zataczasz coraz większe koło, a oni są za blisko siebie, żeby nie zauważyć, co robisz. Zayn się w końcu dowie i wtedy będziesz dopiero wiedziała, co to wyrzuty sumienia, Em!
-Ty tak mówisz, ale on mnie przeprosił. Może naprawdę mu przykro, za to co się stało.
-Do cholery, nie pamiętasz, co się działo?! Em opamiętaj się, proszę Cię i za żadne skarby nie wchodź w nic z Nathanem. Daj szansę choremu i egoistycznemu Malikowi, ale nie jemu.
-Zayna nie znasz tym bardziej, więc skąd możesz wiedzieć, że nie jest taki sam?-spytałam, jednak nim dziewczyna zdążyła cokolwiek powiedzieć, zobaczyłam jak szatyn wychodzi z domu.-Alex, muszę kończyć. Pogadamy później-szybko mruknęłam.
Chłopak nie zwracał na mnie uwagi, stukając w ekran od telefonu. Było to dosyć denerwujące, bo prócz wystukiwanych liter między nami panowała totalna cisza. Wsiadłam za chłopakiem do samochodu, po czym zapięłam pas i w spokoju zaczęłam kreślić kółka na udzie. Całowałam się z Nathanem, a teraz mam patrzeć prosto w oczy Zayna. Zaraz zwymiotuje. W końcu wsunął sprawnie telefon w kieszeń i na mnie spojrzał, gdy ja udawałam, że tego nie widzę.
-Jesteś zazdrosna, że podobno sypiam z innymi, ale mówisz, że nie jesteś moją dziewczyną, czy to nie jest śmieszne?-spytał, opierając ręce na kierownicy.
-Jestem kurewsko wściekła tym, jak rozumiesz pojęcie związek. To nie dzieje się przez godzinę. Dla Ciebie to szacunek dla dziewczyny, gdy jesteś w jej towarzystwie. Później możesz robić, co chcesz, jakbyś nie wiedział, co to pohamowanie. I nie jestem o Ciebie zazdrosna! Przychodzisz do mnie, spotykamy się, ale gdy wybije godzina osiemnasta, uciekasz. Wtedy ja znikam.
-Gdybym miał zostać na noc i tak byś nie chciała spać ze mną, więc gdzie problem?
Zayn zapalił samochód, po czym wyjechał na główną ulicę. Nie odpowiedziałam mu już na ostatnie zdanie, bo nie chciałam się z nim kłócić, ale czułam się źle, wiedząc, że i tak moje słowa na niego nie wpłyną. Spojrzałam ukradkiem na chłopaka, który w tej samej chwili skierował na mnie swój wzrok. Zaśmiałam się sama do siebie, widząc, jak Zayn się uśmiechnął. Uwielbiam jego uśmiech i ten głupi, cwaniacki śmiech.
-Gdzie jedziemy?-spytałam.
-Plaża.
-Nie będę się kąpała-westchnęłam.
-Nikt Ci nie każe-stwierdził, wzdrygając ramionami.
Nienawidzę tego stanu, że ostatnio coraz bardziej kocham towarzystwo Zayna, nawet gdy wiem, że dzień zakończy się kłótnia. Kolejną rozterką jest to, jak się czuję. On mnie wykorzystuje, a ja nic nie umiem z tym zrobić. Potrafię się na niego wściec, ale po chwili mi przechodzi, jakby nic się nigdy nie stało. A on? On nawet nie zdaje sobie sprawy ze słów, które kieruje w moją stronę. Gdy dojechaliśmy na miejsce, nie czekałam na Zayna, a od razu poszłam na plażę, bo właściwie spodobał mi się pomysł spędzenia tu reszty dnia z chłopakiem.
-Siadamy tu-powiedziałam.
-Jak sobie życzysz.
Zdjęłam buty i kurtkę, by rzucić je na bok i usiadłam, podkurczając nogi. Zayn dołączył do mnie, jednak zauważyłam, że zrobił się jakiś zamyślony. Chwilę na niego patrzyłam, aż w końcu zaczęłam się śmiać i usiadłam po turecku, by lepiej go widzieć.
-O czym myślisz?-zadałam pytanie.
-A Ty?
-Spytałam pierwsza-zaznaczyłam, patrząc w stronę jeziora.-Ja myślę o swoim zjebanym życiu.
-No widzisz, ja tak samo.
-Nie wierzę. Jakie ty możesz mieć problemy? Masz kasę, jak widać dziewczyny na zawołanie...
-Ale mnie nie chcesz-przerwał mi wyliczanie.-A mógłbym to wszystko za Ciebie dać.
-Nie psuj atmosfery, bo znowu się pokłócimy. Powiedziałam Ci, że sam sobie jesteś winny.
-A ja wiem, że to jest Twoja wina. Z niewiadomych przyczyn, nie chcesz się przede mną otworzyć i boisz się ze mną być, a moją rolą jest to, żebym odkryć, o co chodzi.
-Nawet nie wiesz, ile problemów stoi na drodze. A największym jest Twoje zachowanie. Choćby to...ile dziewczyn już zaliczyłeś?-spytałam, na co pokiwał przecząco głową.-No dawaj, chcę wiedzieć, na ile Cię
stać. Ciekawość wygrywa.
-Słyszałaś, że ciekawość jest pierwszym stopniem do piekła?
-Jeśli ja mam tam trafić, to tym bardziej Ty, więc przynajmniej nie będę sama-westchnęłam.-Mów.
-Nie.
-Choć raz mógłbyś być szczery-mruknęłam.
-Nie będę szczery, bo wiem, jak zareagujesz. Zrozum, że mi zależy, nawet jeśli to robię.
-Jeśli mi nie powiesz, to znowu Cię zwyzywam i znowu popsujemy sobie zabawę-zagroziłam, wiedząc, że Zayn dobrze pamięta, jak wyglądały nasze ostatnie spotkania. 
-Cztery, pasuje?-moja mina w tym momencie wyrażała wiele, ale równocześnie czułam się, jakby mnie spoliczkował.-Wiedziałem, że tak będzie.
-Twoja szczerość mnie niszczy. Jednak jesteś dupkiem, Zayn. Co byś zrobił, jakbym poszła do łóżka z Nathanem?-podniosłam głos, czując uścisk w brzuchu.
-Nie zrobisz tego, bo taka nie jesteś-''zdziwiłbyś się''-przemknęło mi przez głowę.-Za to po Nathanie bym się tego spodziewał, już raz było tak, że spał z dziewczyną, która początkowo była moja, ale że nic do niej czułem prócz pożądania, to jakoś sprawa się rozeszła. Jeśli ruszy Ciebie, nie będę miły.
-Boże, Zayn, jesteś debilem.
-Bo mówię prawdę?-oburzył się.
-Bo nie wiesz, że mnie to rani i nie chcę mówić na taki temat-mruknęłam.
-Gdybyś to ty była szczera i powiedziała, co się dzieje, to bym Cię nie ranił!
Wstałam z piasku, myśląc o tym, jak wyglądałaby rozmowa. Nathan jest moim chłopakiem! A za każdym razem jak mówisz, że z kimś spał, to znaczy, że mnie zdradzał, idioto!-zakpiłam, krzywiąc się. Ponownie spojrzałam na jezioro, analizując to, co mi powiedział Zayn od początku dnia. Cztery dziewczyny, kolejna zdrada Nathana, wprost wymarzona rozmowa, ale w końcu sama tego chciałam.
-Chcesz spróbować?-spojrzałam na jezioro, gdzie było słychać motorówki.
-Nie umiem...
-Ale ja umiem. Chodź-chłopak pociągnął mnie w stronę małej budki, w której siedział starszy mężczyzna. Zapłacił mu, po czym wziął mały kluczyk z czerwoną końcówką i rzucił mi kamizelkę ratunkową, którą łatwo ubrałam. Nie była może ideałem wygody, ale nie będę narzekała.
-Nie podoba mi się, że będę zdana na Ciebie.
-Nie pierwszy raz-zaśmiał się.
Przewróciłam oczami, gdy chłopak się odwrócił i wskoczył na motorówkę. Usiadłam za nim, przysuwając się bliżej, po czym złapałam go w pasie. Wiedziałam, że będzie mi to później wypominał, ale wole to, niż wylądowanie w wodzie. Chłopak wypłynął na środek jeziora, przez co zaczęłam się stresować. Wiedziałam, że to zły pomysł, ale nie sądziłam, że aż tak źle zareaguje. Zayn zrobił kilka okrążeń po jeziorze, po czym zatrzymał się praktycznie na środku i wstał, by odwrócić się twarzą do mnie. Nie, nie, nie, chcę na ląd.
-Zayn, siadaj do cholery-warknęłam, czując, jak cała motorówka się kołysze.
-Co Ci jest? Myślałem, że mnie udusisz.
-Nie lubię wody, w sensie w głębokich miejscach. Mogę pływać do pewnego momentu, ale jeśli wiem, że mam daleko do dona, to panikuję-wytłumaczyłam, patrząc jak chłopak hamuje uśmiech.
-To czemu mi nie powiedziałaś?
-Bo chciałam spróbować i...nieważne-urwałam, rozglądając się.
-Bonus za odwagę. Więc co mi powiesz? Teraz nie masz wyjścia.
-Że miałam dwa momenty, w którym chciałam Cię zabić, bo myślałam, że się przewrócimy. Poza tym nadal jestem wkurzona na to, co powiedziałeś, ale że sama tego chciałam, to nie mogę robić afery.
-Przyznaj, że nie jestem taki zły.
-Gdy mnie nie wyzywasz i nie starasz się zgwałcić, to ujdziesz-zaśmiałam się, patrząc na Zayna, która sam się uśmiechnął.-Ale najczęściej mam Ci chęć urwać głowę.
Z twarzy chłopaka nie schodził uśmiech, a ja poczułam, jak jego ręka ląduje na mojej. Po moim ciele rozeszło się ciepło. Nie, pocałowałam Nathana, nie mogę tego znowu zrobić. Nim Zayn zdążył się odpowiednio zbliżyć, złapałam jego rękę, odsuwając się.
-Wiem, że tego chcesz.
-Nie, nie mogę-pokiwałam głową.
-Em, do cholery, bo zaraz Cię wrzucę do tej wody.
-Nie, daj spokój i tak już mam mokre spodnie-przerwałam mu.-Wróćmy już do domu, u mnie możemy pobyć sami, bo nikogo nie ma.
Zayn okręcił się i doprowadził nas do brzegu, ale ciągle czułam, że jest na mnie zły. Nie dziwię mu się, chociaż mógłby zrozumieć, że nie chcę go całować. Będąc na pomoście, zrzuciłam z siebie kamizelkę ratunkową i po wsadzeniu rąk do kieszeni kurtki, poszłam w stronę samochodu. Zayn nie spieszył się z powrotem, co robił specjalnie, bo wiedział, że zrobiło mi się chłodno.
-Odwiozę Cię i spotkamy się później.
-Bo?-warknęłam, marszcząc brwi.-Znowu?
-Nie komplikuj tego jeszcze bardziej.
-Ja nic nie komplikuje! To ty mnie ciągle ranisz, mimo że nie powinnam się przejmować Twoimi zasranymi wyzwiskami i tym, co robisz. Nienawidzę Cię, Zayn!-krzyknęłam, po czym odwróciłam twarz w stronę okna, żeby szybko zetrzeć łzę, która wydostała się spod powieki.
Chłopak ciągle siedział cicho, zaciskając dłonie na kierownicy. Nie ma nic gorszego, niż znoszenie tej zaraźliwej ciszy, którą postanowiłam przerwać, choćbym miała siłą wycisnąć z niego słowo.
-Mocno jesteś zły?-cisza.-Zayn, zrozum, że nie chcę na razie Cię całować.
-Lepiej to zrobić, gdy myślisz, że dzięki temu nie będziesz miała kary, prawda?
-Poniosło mnie, przepraszałam Cię już. Jest mi trudno, daj mi trochę zrozumienia.
-Nie dam, bo sam oferuję Ci pomoc, ale nie chcesz nic mówić-odpowiedział.
Pokiwałam przecząco głową, wiedząc, że w tym momencie już nic nie zyskam na rozmowie z nim. Zayn stanął na wjeździe, po czym zamknął samochód i wszedł za mną do domu. Jak mogłam się spodziewać, czuł się jak u siebie i od razu usiadł na kanapie w salonie, włączając telewizor. Ja w tym czasie założyłam spodenki, żeby nie chodzić w mokrych spodniach i wyjęłam z szafki paczę paluszków, gdy usłyszałam, jak chłopak podnosi na kogoś głos.
-Nie obchodzi mnie, co zrobicie...nie wracam na razie....wali mnie to, powiedz, że ma pisać do mnie...do jutra-zakończył, a ja przyłapałam się na tym, że na mojej twarzy był uśmiech.
-Zaraz wrócę, tylko się ubiorę do końca-powiedziałam, przechodząc obok kanapy. Zayn złapał moją rękę i pociągnął na siebie, przez co wylądowałam między nim a oparciem.
-Mi się podoba. Zostań tu.
-Przepraszam, jeśli znowu dzisiaj coś jest nie tak-westchnęłam.
-Ja też. Zapomnijmy o tym. Sam chciałbym, żebyś w końcu chciała ze mną być bez zmuszania i tych wszystkich...no wiadomo-mruknął, a ja pierwszy raz poczułam, że jest mi go szkoda.
Zaskoczył mnie tym ''wyznaniem'', więc nic nie odpowiedziałam, a ułożyłam się wygodnie i skupiłam się na telewizorze, chociaż moje myśli biegały między pocałunkiem z Nahtanem, a tym co się dzieje między mną a Zaynem. Malika jednocześnie nienawidzę i uwielbiam, a z Nathanem mam bardzo wiele chwil w przeszłości, których nie umiem od tak zapomnieć. Do końca filmu nie doszłam do żadnego wniosku, ale zauważyłam, że Zayn zasnął. Wiedziałam, że być może mogę tego żałować i mimo to przysunęłam się bliżej chłopaka, po czym sama miałam zamiar uciąć sobie krótką drzemkę. Mimo moich chęci nie trwała ona długo, bo usłyszałam nad uchem głos Zayna, który wywołał przyjemne ciarki na moim ciele.
-Czy Twoi rodzice mieli już wrócić?
-Kto?-jęknęłam zaspana, jednak gdy uświadomiłam sobie, co powiedzieć, uniosłam głowę. Z kuchni było słychać podniesiony głos mojego ojca oraz mamę, która starała się go uspokoić.
-Nie wierzę, że ona to zrobiła.
-Kochanie, to nic nie znaczy. Oni po prostu tam leżą-broniła nas mama.
-Leżą, ciekawe co robili godzinę temu?!
-Podoba mi się ich wizja-zaśmiał się Zayn, na co przewróciłam oczami.
Wstałam leniwie, po czym chociaż trochę się ogarnęłam i razem z chłopakiem poszłam do swoich rodziców, żeby wyprostować kilka spraw. Mimo wszystko, to co zrobił Zayn, przeszło moje oczekiwania. 
-Witam, jestem Zayn Malik-uśmiechnął się w stronę mojego ojca i przywitał się i z nim i z mamą.-Jestem chłopakiem Em. Podejrzewam, że martwi was sytuacja, którą zastaliście, ale przyrzekam, że do niczego nie doszło, bo wasza córka chce więcej czasu-powiedział, nadal się uśmiechając.
-Nie potrwa to długo, ponieważ Em wie, że teraz już za późno na związki.
-To może ja już pójdę. Miło było poznać, mam nadzieję, że na następny raz będzie szansa na dłuższą rozmowę-chłopak kiwnął głową, po czym odwrócił się i mnie ścisnął, całując w policzek.-Pa.
Zdezorientowana odprowadziłam go wzrokiem do drzwi, po czym znowu spojrzałam na rodziców, z którymi nie miałam ostatnio dobrego kontaktu, a po tym przedstawieniu nie będę miała żadnego.
-Czeka Cię jutro rozmowa, dzisiaj już nie mam na to ochoty.
Wzdrygnęłam ramionami, bo było mi to obojętne, jednak czułam złość przez zachowanie Zayna. Wiem, że nie rodzice wybierają, z kim się spotykam, ale Malik mógł zostawić po sobie lepsze wrażenie. Wróciłam do swojego pokoju zmęczona, przez co tak jak wcześniej wskoczyłam pod kołdrę i już nawet nie zaprzątałam sobie głowy tym, że Zayn znowu zostawił mnie samą.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz