wtorek, 30 sierpnia 2016

Rozdział 2

W chwili gdy chłopak zniknął mi z oczu, poczułam, że zaczynam się naprawdę stresować, a on sam rozłączył się, nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć. Odrzuciłam telefon na łóżko i wybiegłam na schody, gdzie usiadłam na najwyższym schodku. Obserwowałam drzwi już jakiś czas ciągle myśląc, gdzie podział się Zayn, przez co nie zwróciłam uwagi, że mój brat ciągle się na mnie patrzy. 
-Ty jednak musisz się leczyć-usłyszałam jego rozbawiony i sarkastyczny głos.
-Rozmawiasz ze swoimi niewidzialnymi kolegami?
-Jesteś żałosna.
-Tak jak ty-uśmiechnęłam się. 
Chłopak ominął mnie kręcąc głową, co odebrałam jako zwycięstwo, że nie widzi sensu w dalszej rozmowie. Odczekałam chwilę, aż zszedł i rzucając ostatnie spojrzenie na drzwi, wróciłam do pokoju, czując dalszy niepokój. Zayn by tak łatwo nie odpuścił. Usiadłam na łóżko, starając się rozumować jak on, jednak nie szło mi za dobrze. Nie wiem, gdzie on teraz jest, ale póki nie słyszę wściekłych rodziców, nie mam się czym przejmować. Potarłam ręce o uda, po czym wstałam i sprawdziłam łazienkę, która była najmniej prawdopodobnym miejscem na kryjówkę, jednak w przypadku Zayna nadal bardzo możliwa. Widząc, że jest pusta, zatrzasnęłam drzwi mocniej, niż planowałam i wkurzona wyszłam na balkon, łapiąc swój telefon. Znalazłam numer Malika, po czym wcisnęłam ikonkę słuchawki. Z każdym sygnałem coraz bardziej zaciskałam rękę na telefonie, aż doczekałam się głosu chłopaka po drugiej stronie.
-Szukasz kogoś?-zaśmiał się, przez co mogłam sobie wyobrazić jego wywyższający uśmiech.
-Mam dość zabawy w kotka i myszkę. Chcesz się spotkać z moimi rodzicami? Proszę bardzo, przynajmniej wtedy mi zakażą się z Tobą spotykać i nie będę musiała Cię widzieć.
-Nie byłbym tego taki pewien.
-Nie znasz ich, z resztą nie znasz też mnie-warknęłam.
-Wejdź do pokoju, to się poznamy-odpowiedziawszy, znowu się rozłączył.
W mgnieniu oka znalazłam się w środku swojej sypialni, gdzie zobaczyłam, jak Zayn co chwila bierze jakąś rzecz do ręki. Zamknęłam drzwi balkonowe, mrucząc pod nosem przekleństwa, po czym podeszłam do niego i go odepchnęłam. Chłopak podniósł ręce do góry w geście obrony, a ja odłożyłam jedno ze zdjęć na swoje miejsce.
-Jak tutaj wszedłeś? Czekałam na schodach przez kilka minut i Cię nie widziałam.
-Nie powiem Ci, Em-pokiwał przecząco głową.-To moja tajemnica. Za to ty miałaś czekać na mnie gotowa do wyjścia-zmienił temat jak i swoją minę, która teraz była bardziej ostra.
-A ja mówiłam, że nigdzie nie idę.
-Nigdy nie słucham nikogo.
-Zauważyłam-warknęłam.-Czego ty chcesz? I tak nie zaliczysz, więc odpuść-stanęłam przed nim, krzyżując ręce na klatce, a mało brakowało a moja noga wykonałaby ruch jak u małej dziewczynki, która nie dostała tego, co chciała.
-Dlaczego od razu zakładasz, że chcę cię zaliczyć-parsknął, krzywiąc się.
Zamilknęłam na chwilę, nie wiedząc, co mu odpowiedzieć, aż zdecydowałam przestać się unosić, co mogłoby spowodować nagłe wpadnięcie do mojego pokoju reszty mieszkańców tego domu. Odetchnęłam spokojnie, odbierając Zaynowi kolejną rzecz z ręki.
-Dlaczego ja?!-jęknęłam.-Mało masz dziewczyn dookoła?
-Jesteś szczególna. Na twoim miejscu bym się cieszył. Nie każda może mnie mieć. I nie, nie mów, że nie jesteś jak inne, bo to wiem-mruknął z uśmiechem.-Powtarzanie, że jesteś moja, jest głupie, ale w tym momencie najbardziej pasuje, Em.
-Nudne jest to, że próbuję cię spławić od samego początku, a ty łazisz za mną jak pies. Usłyszałam już o tobie dosyć. Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego-stwierdziłam.
-Czekaj...od kogo i co usłyszałaś? Nie wiesz, że nie patrzy się na to, co mówią inni?-splunął w moją stronę. Zrobiłam kilka małych kroków w tył, by zwiększyć odległość między nami, choć na niewiele się to zdało, bo jego ciała i tak po chwili było zbyt blisko mojego.
-Od Lucasa. Interesują cię trzy rzeczy-seks, imprezy i zapewne narkotyki. Nie zdziwię się, jak po wciskaniu mi setek bzdur, pójdziesz do klubu i...
-I co?-przerwał mi, zaciskając swoją pięść. Spojrzałam na nią, czując gulę w gardle, bo z jednej strony przez głowę przemknęła mi myśl, że może mnie uderzyć, ale z drugiej jeśli mu na mnie zależy, to mi nic nie zrobi.
-I jakąś zaliczysz-wypowiedziałam niepewnie.
-Jeszcze raz powiesz coś takiego, a się odegram-zapewnił mnie.-Nie wiesz o mnie nic, a myślisz, że wiesz wszystko. Jakbym chciał zaliczyć, to bym nie tracił tutaj czasu, a jeśli chciałbym przelecieć Ciebie, to bym już to zrobił. A chcę od początku, więc się pilnuj, skarbie.
-Nie będę spała z kolesiem, który śpi z każdą dziewczyną w mieście-syknęłam.
-Skoro jesteśmy przy opiniach innych, słyszałem, że jesteś dziwką-wypalił, unosząc brwi. 
Moja ręką odruchowo wzięła zamach, by złączyć się z policzkiem Zayna, jednak w ostatniej chwili odsunął się, łapiąc mój nadgarstek. Byłam za pewna siebie, co mnie zgubiło i to bardzo szybko. Szarpnęłam się na marne, tracąc tylko siły, gdy on ciągle wbijał we mnie swoje ciemne tęczówki.
-Kurewsko miło, gdy ktoś obraża cię bez podstaw, prawda? A teraz chcę wiedzieć, jak ma na nazwisko ten Twój przyjaciel-rozkazał, nadal mnie trzymając. 
-Nie powiem...-Zayn ścisnął moją rękę jeszcze bardziej, przez co czułam, że nie wytrzymam i jęknęłam, starając się uwolnić. Zagryzłam wargę, zginając się, po czym prawie krzyknęłam.-Wood, do cholery. Po co Ci to?! 
-Masz zakaz widywania się z nim-powiedział po chwili zastanowienia.-Jeśli oboje kiedykolwiek się spotkacie, ucierpicie na tym-dodał.
-Nie masz na to wpływu.
-Od teraz mam wpływ na całą Ciebie. Na to co jesz, kiedy śpisz, gdzie wychodzisz i z kim wychodzisz. Mógłbym z Tobą zrobić, co mi się zechce, ale tego nie robię, bo mi na Tobie zależy, więc to uszanuj-odparł chłodno. Zmarszczyłam brwi, masując prawy nadgarstek, gdy Zayn przeczesał włosy, prawie niesłyszalnie odchrząkając. Chłopak otwarł usta, by coś powiedzieć, jednak przerwał mu głos mojego ojca, który był już zdecydowanie na górze schodów. Spojrzałam na niego, po czym popchnęłam w stronę łazienki, słysząc pomruki, które w tym momencie były mało ważne.
-Em, chciałbym porozmawiać-w tej samej chwili co Zayn zamknął się w łazience, do pokoju wszedł mój ojciec, rozglądając się w poszukiwaniu mojej osoby.
-Więc?
-Więc, słyszałem, że nadal nie godzisz się z moją decyzją. Zrozum, że cała działalność chce się przenieść i nic z tym nie zrobię, skarbie.
-Jakbyś chciał, to byś zrobił-uśmiechnęłam się sztucznie.-Nie wiem, czy to zauważyłeś, ale i tak już straciłam niektórych przyjaciół, chłopaka i nie mam zamiaru zostawiać Alex i Lucasa. Tu się wychowałam, więc nie mam zamiaru opuszczać tego miejsca.
-Przyjaciół znajdziesz sobie nowych w każdym miejscu na świecie. Co do Marcina, przestań się okłamywać, Em-parsknął, jakby był to jeden z jego obojętnych tematów do rozmów. Szkoda tylko, że zapomniał, ile znaczy dla mnie ten temat, o którym mieliśmy już w tym domu nie rozmawiać.
-Co proszę?-spytałam.
-Tak, dziecko. Wszyscy wiedzą, jak było, jedynie ty nadal sobie coś wmawiasz. Nie zostawił Cię ze względu na nasz wyjazd-wytłumaczył z rażącą pewnością. W jednej chwili zapomniałam o tym z kim rozmawiam, o tym że Zayn jest w łazience i będzie zadawał pytania, a przypomniałam sobie całe ostatnie dwa lata, które chciałabym wymazać z pamięci.
-Wy nic nie wiecie-podniosłam głos.-Nie wiecie, co przeszłam z tym dupkiem. Nie wiecie, że mimo to nawet jakby tu teraz stanął, to zapewne bym mu dała szansę, bo nie zapomniałam tych dobrych chwil, ale wy do cholery wszystko psujecie. Nienawidzę was!
-Nie wiemy?! A kto płakał całymi nocami, bo on nie chciał Cię widzieć? Kto ciągle Cię zdradzał, albo zmuszał do czegoś, czego nie chciałaś, no kto?!-krzyknął.-Zacznij myśleć, skarbie i zmień słownictwo.
-A ty zniknij z tego pokoju, tato-wywarczałam, akcentując ostatnie słowo.-Przyszedłeś tutaj rozmawiać o jednej sprawie, ale jak zawsze zszedłeś na tą, o której mieliśmy już nie mówić-zaczęłam
już prawie szeptać, szybko mrugając, żeby się nie rozpłakać. Mina ojca mówiła sama za siebie, że zaczyna żałować, że w ogóle tu przyszedł, ale duma mu nie pozwalała na przyznanie się do tego.-Wyjdź stąd i dajcie mi spokój.
Zamknęłam za nim drzwi, po czym oparłam się o nie głową i wiedziałam, że dziś będzie ten jeden z wielu dni, które mnie ostatnio omijały, gdy będę od nowa przeżywała swój stary związek. Pociągnęłam nosem, prostując się, bo usłyszałam, jak Malik wychodzi z łazienki.
-Nadal chcesz być z taką frajerką jak ja? Tu jest jakiś cyrk-odparłam, stojąc tyłem do chłopaka. 
-Jakoś mnie to nie odstraszyło. To ten sam powód, przez który wczoraj miałaś zły humor?
-Zostaw mnie, Zayn. Nie mam ochoty na rozmowy z Tobą-jęknęłam, przygryzając palec, bo chciałam się nie rozpłakać, jednak duszenie emocji przez ostatnie dni nie wyszło mi na dobre. Łzy zaczęły lecieć po moich policzkach, zostawiając mokre ślady, a ja nie umiałam ich zatrzymać. 
-Nie mów-wzruszył ramionami.-Ale się przytul.
-Znam Cię dzień i nie będę przytulała obcej osoby-wyjąkałam, łapiąc oddech.
-Ale ty pieprzysz-westchnął.
Szatyn przytulił mnie bez zawahania, jednak nie trwało długo, a odepchnęłam go od siebie, kiwając głową, żeby tego nie robił. Był zły, ale hamował się przed powiedzeniem czegokolwiek, nadal patrząc na mnie. Jego oczy były inne niż dotychczas, co sprawiło, że na chwilę zapomniałam, kogo mam przed sobą.
-Zayn, wyjdź już z tego domu.
-Nie. Masz mi powiedzieć, co się dzieje. Zrozum, że Ci pomogę. Powtarzasz mi ciągle, że nie jestem Bogiem, ale nie wiesz, ile mogę dla Ciebie zrobić, Em-zaprotestował.
-Boże, dlaczego mnie to spotkało?! Odpuść sobie, nie chcę z Tobą być, bo mnie odrzucasz!-krzyknęłam, nie myśląc o tym, co mówię. Malik jak popchnięty przez kogoś niewidzialnego odskoczył od biurka, po czym znalazł się przy mnie.
-Przeproś za to, albo na następny raz przyjadę z przyjacielem, który się Tobą zajmie-mruknął ostro.
-Nie przeproszę Cię, masz wyjść-nadal stałam przy swoim, nie dając się mu zastraszyć.
Zayn zaśmiał się pod nosem, odchylając głowę do tyłu. Mało brakowało, a przez jego udawaną troskę o to, co się stało, zmieniłabym zdanie. Stałam zdecydowanie za blisko niego, przez co przesunęłam się powoli w lewą stronę, żeby zyskać więcej przestrzeni.
-Nie mam już dzisiaj czasu, ale jutro wieczorem może się dziać, co chce, a ty pojedziesz ze mną do chłopaków. Spróbuj odstawiać przedstawienia jak dziś, to zobaczysz, że opowiadania Twojego przyjaciela są dalekie od prawdy-warknął.
Odprowadziłam go wzrokiem do drzwi, zastanawiając się, gdzie zrobiłam błąd. Musiałam z kimś porozmawiać, musiałam komuś się wyżalić, żeby nie cisnąć nic w sobie. Założyłam szybko buty, łapiąc w międzyczasie telefon, a gdy włożyłam go w kieszeń, wyszłam przed dom. Alex mieszkała na tej samej ulicy co ja, ale na drugim jej końcu, przez co zawsze byłyśmy dla siebie ratunkiem, bo wystarczyła jedna wiadomość, a po kilku minutach mogłyśmy o wszystkim rozmawiać. Prawie biegiem weszłam do jej domu, wiedząc, że jest sama i zobaczyłam, jak schodzi po schodach.
-Hej. Coś się stało?-uśmiechnęła się.-Płakałaś?
-To już nie ważne, czy ja płakałam. Mam za dużo do powiedzenia, nie wiem, od czego zacząć. Wali się wszystko, a ja za cholerę sobie nie poradzę-dziewczyna złapała mnie za rękę, ciągnąc do swojego pokoju. Gdy do niego weszłam, zobaczyłam, że Lucas siedzi po turecku na podłodze i ogląda jakiś serial. Zasalutował mi na powitanie, uśmiechając się. Ale wyłączyła telewizor, nie patrząc na urażoną minę przyjaciela i usiadła na swoim łóżku.
-Opowiadaj, mamy czas.
-Więc pierwsza sprawa o której Tobie nie powiedziałam. Ojciec znowu chce wyjechać i ciągle są o to kłótnie. Powiedział, że znajdę sobie nowych przyjaciół, a na argument, że Marcin mnie zostawił przez takie wyjazdy, odparł obojętnie coś w stylu-''Nie okłamuj się, każdy wie, dlaczego Cię zostawił''.
-Nie żartuj, Em-mruknęła dziewczyna.-Mieliście już tutaj zostać.
-Mieliśmy-parsknęłam złością.-Mam ich dosyć. Najchętniej bym ich nie oglądała przez najbliższe miesiące. To jest niszczenie mi życia i to że miał prawo zacząć ten temat, całkowicie ich pogrążyło.
-Yhm no wiesz, ja trzymam Twoją stronę, ale to jest prawda, Em. Marcin Cię zostawił, bo...
-Bo? Chociaż ty powiedz mi to w twarz, a nie za każdym razem jak ktoś ma mi to powiedzieć, nagle gubi słowa i się zamyka-krzyknęłam. Alex zawahała się, aż odchrząknęła, dając mi znak, że zaraz usłyszę coś, czego w sumie nie chcę zaakceptować.
-Bo nie chciałaś z nim iść do łóżka, bo chciał Cię jedynie wykorzystać, bo jest tępym frajerem. Zaczęłaś przez niego ćpać, cudem się opanowałaś, a on i tak miał na Ciebie wyrąbane. Zawsze byłaś na każde jego zawołanie, cokolwiek by się nie działo, to ty obrywałaś. Nie szanował Cię. A nawet teraz widzę, jak go bronisz, dziewczyno!
-Wtrącam się, ale mimo tego co jej zrobił, nadal mówisz o moim kuzynie, więc się opanuj.
-Oh, wali mnie to-spławiła Lucasa, krzywiąc się.-Takiego chcesz chłopaka? Niszczył Cię.
-Kochałam go, nadal za nim tęsknie, ale jednocześnie się boję-dodałam ciszej.
-Właśnie, boisz się, bo Ci groził! Otwórz oczy, Em, proszę Cię-Alex jęknęła, zakrywając twarz rękoma.-Tym razem to my nie mamy dobrej wiadomości-westchnęła, patrząc na Lucasa, dając mu znak, że ma zacząć mówić. Usiadłam obok Alex, miętoląc koniec swojej bluzki na odstresowanie.
-Marcin wraca znów do Londynu. Znudziło mu się u swojej ciotki i wraca tutaj. Za niecały tydzień przyjedzie-powiedział, a ja całkowicie odpłynęłam. Marcin wraca, moja dawna miłość i koszmar w jednym znów będzie chodził tymi samymi ulicami co ja. Do tego Zayn, kłótnie z moimi rodzicami.
-Nie myśl, że Ci pozwolę do niego wrócić. Po moim trupie-oświadczyła.
-Zmieńmy ten temat-mruknęłam.-Mam jeszcze jedną rzecz do powiedzenia. Ostatnio pytałam Lucasa o Zayna Malika. W pewnym sensie kłamałam. Wpadłam na niego, gdy biegałam, a on dziś od tak wszedł mi do domu. Jest nakręcony na to, że jestem jego dziewczyną. Zakazał mi się z Tobą spotykać.
-Pff, to nie jest troska, tylko chora chęć władzy-mruknął Lucas.-Czemu musiałaś wpaść na niego? Wiesz, że on prawdopodobnie zna Lucasa? Skoro tak jedziecie po moim kuzynie, to Ci powiem, że są dokładnie tacy sami.
-Nie dziwię się wcale, że oni się mogą znać-odparła Alex.-Oboje nie należą do najgrzeczniejszych.
-I co ja mam zrobić?-szepnęłam zrezygnowana.-Może i Zayn miał wiele szans, żeby mi coś zrobić, ale za każdym razem panował nad sobą, a Marcin pokazał swoje. Nic nie zmienia faktu, że nie chcę być z Zaynem. Nie chcę mieć żadnego chłopaka.
-Nie zbliżaj się do Zayna-mruknął Lucas.-Jest porąbany. Musi mieć, co chce, a jak tego nie dostaje, to współczuje osobie, która się mu stawia. Muszę lecieć-wydusił na jednym tchu, idąc w stronę drzwi.
Zatrzasnęły się za nim z trzaskiem, przez co spojrzałam na Alex. Jego zachowanie było dziwne, a dziewczyna jedynie wzdrygnęła ramionami, patrząc na sufit. Leżałyśmy w ciszy przez dobre dziesięć minut, przez które wymyśliłam milion wersji mojej przyszłości. Gdybym tylko mogła o tym zapomnieć i nie mieć żadnych problemów.
-Malik jest przystojny, ale nie ciągnie mnie do niego-zaczęłam.
-Ciebie nie ciągnie do żadnego, bo ciągle masz nadzieje związane z Marcinem, a on pewnie już miał setki innych dziewczyn i zapomniał o Tobie. Nie znam Malika, a nie chcę go oceniać po tym, co mówią inni, chociaż nie powiem, że nic dobrego o nim nie słyszałam.
-I dobrze słyszałaś-westchnęłam, kończąc kolejny moment naszej rozmowy, po której nastała głucha cisza, gdy miałyśmy czas na to, żeby wszystko poukładać w swoich głowach.










CZYTASZ=SKOMENTUJ  
Hej, przepraszam za dłuższą nieobecność, ale nie miałam czasu pisać z powodu wyjazdów. Dlatego też dodaję ten rozdział dopiero na zakończenie wakacji :D Mam nadzieję, że się podoba. Zakładka bohaterowie będzie jutro zaktualizowana, a kolejni jeśli się tacy pojawią, będą dodawani na bieżąco. Do następnego :* 

4 komentarze:

  1. Lubię to! Podoba mi się i nie mogę się doczekać następnego :D Ciekawe jak to się potoczy i czy Em napotka jeszcze Marcina na swojej drodze...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawie się zapowiada ^^ Już widzę, jak wtyka się między Zayna i Em/Larry69

    OdpowiedzUsuń